17 września 1939 roku na wschodnie tereny II Rzeczypospolitej spadło brutalne uderzenie Armii Czerwonej. Stalin dopełnił w ten sposób ustalenia tajnego dodatkowego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow, w którym Związek Radziecki zobowiązał się do zbrojnej agresji przeciwko Polsce, gdy III Rzesza znajdzie się w stanie wojny z Polską.
Atak ten stanowił pogwałcenie wszelkich obowiązujących umów międzynarodowych, wśród nich traktatu ryskiego z 1921 roku o wytyczeniu granicy polsko-radzieckiej oraz paktu o nieagresji z państwem polskim z 1932 roku, który miał obowiązywać do roku 1945. Oficjalny powód agresji został przekazany w nocie dyplomatycznej ambasadorowi polskiemu w Moskwie Wacławowi Grzybowskiemu. Znalazł się tam przede wszystkim, częściowo prawdziwy akapit, o bankructwie i rozkładzie władz polskich. Niestety, sprawująca władzę w międzywojennej Polsce sanacja, w żaden sposób nie przygotowała narodu polskiego do zbliżającej się wojny światowej. Szybko nastąpiło załamanie się nieudolnej władzy. Już 17 września późnym wieczorem po potwierdzonej informacji o zbliżaniu się sowieckich zagonów pancernych do miejsca przebywania władz Rzeczypospolitej, przedstawiciele sanacji mówiący buńczucznie, że nie oddadzą Niemcom ani jednego guzika od munduru, uciekali przez Zaleszczyki pozostawiając na pastwę losu osamotnione i zdezorientowane społeczeństwo polskie. Porzucili również armię starającą się bohatersko spowolnić postępy odwiecznego niemieckiego wroga. Pomimo niejednoznacznego stanowiska władz polskich, Wojsko Polskie nawiązało walkę z wrogiem. Do historii przeszła bohaterska obrona Grodna, gdzie resztki polskich oddziałów, wspierane przez odważnych harcerzy stawiły dwudniowy opór sowieckim czołgom. Głośna była również obrona Lwowa, początkowo przeciwko Niemcom, a od 18. września również przeciwko Sowietom. Od momentu uderzenia na Polskę, Armia Czerwona dokonywała wielu zbrodni wojennych, mordując jeńców i dokonując masakry ludności cywilnej. Dodatkowo agitacja sowiecka rozpoczęta jeszcze przed wkroczeniem do Polski, połączona z przekazywaniem broni, zaowocowała krwawymi wystąpieniami żydowskich, ukraińskich i białoruskich komunistów. W bandyckim ataku na Polskę wzięła udział również Słowacja. Nie zawiodła jedynie sprawdzona wielokrotnie przyjaźń węgiersko-polska. Uciekinierzy i żołnierze z Polski, znaleźli na Węgrzech braterstwo, życzliwość i autentyczne oparcie. Państwo węgierskie w sposób sprawny i zorganizowany zaopiekowało się polskimi sąsiadami i to mimo tego, że Węgry były sojusznikiem III Rzeszy Adolfa Hitlera.
28 września 1939 roku w zawartym w Moskwie pakcie o granicach i "przyjaźni" III Rzesza Wielkoniemiecka i ZSRR dokonały z pogwałceniem prawa międzynarodowego wytyczenia granicy niemiecko-sowieckiej, na okupowanym wojskowo terytorium upadającego państwa polskiego. We wrześniowych walkach z Armią Czerwoną zginęło lub zostało rannych kilkanaście tysięcy żołnierzy polskich, z tego do niewoli sowieckiej dostało się około 250 tysięcy wojskowych. Brutalne sowieckie organy władz wojskowych i NKWD doprowadziły do uśmiercenia około 2 550 jeńców oraz kilkuset cywilów. Napaść ta doprowadziła do masowych prześladowań narodowościowych na przyłączonych do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich terenach wschodnich II Rzeczypospolitej. Obywatele polscy innych narodowości lecz przede wszystkim etniczni Polacy zostali poddani brutalnym represjom w postaci aresztowań i bezprawnych osadzeń w obozach koncentracyjnych, licznych egzekucji, morderstw i powszechnych deportacji. Dalszymi konsekwencjami tej agresji była bezpardonowa grabież polskiego majątku narodowego. W głąb sowieckiej Rosji wywożono całe zakłady przemysłowe, maszyny i instalacje fabryczne oraz dobytek osób prywatnych. Za czasów czerwonej okupacji zlikwidowano na podbitym terytorium polskim mnóstwo kościołów katolickich. Ocenia się, że w latach 1939- 1945 doszło, według różnych źródeł, do przymusowego wywiezienia od 550 tysięcy do nawet półtora miliona obywateli polskich w głąb ZSRR.
Władze polskie wzywając do unikania walki z Sowietami, nie uznały jej wkroczenia na teren państwa polskiego za powód do wypowiedzenia wojny i nie zerwały stosunków dyplomatycznych z Moskwą. Zaistniała fatalna sytuacja zadecydowała o tym, iż w nocy z 17 na 18 września prezydent Ignacy Mościcki wraz z rządem polskim i korpusem dyplomatycznym przekroczył granicę rumuńską, planując przedostać się do sojuszniczej Francji.
Szczególnie haniebne było opuszczenie terytorium polskiego przez Naczelnego Wodza Edwarda Śmigłego-Rydza. Trudno nie przyznać racji profesorowi Pawłowi Wieczorkiewiczowi, iż rozkaz marszałka Śmigłego-Rydza wydany 17 września wprowadził w efekcie zamęt, dezorganizację i chaos oraz utrudnił czy wręcz uniemożliwił jakąkolwiek poważną oraz zorganizowaną obronę Kresów Wschodnich. Do starć z nową falą ateistycznego bolszewizmu dochodziło w wielu miejscach. Na Polesiu i Wołyniu improwizowana grupa Korpusu Ochrony Pogranicza dowodzona przez generała Wilhelma Orlika-Rückemanna stoczyła z Sowietami kilkanaście potyczek i dwie bitwy: pod Szackiem 28-29 września i Wytycznem, w powiecie włodawskim 1 października. Na Polesiu z przeważającymi siłami wroga walczył także dowodzony przez podpułkownika Nikodema Sulika-Sarneckiego pułk KOP "Sarny", brygada KOP "Polesie" oraz jednostki KOP "Kleck" i "Baranowicze". Z kolei w Kodziowcach, niedaleko Grodna, w nocy z 21 na 22 września doszło do bitwy, w której 101 pułk ułanów przez kilka godzin zatrzymywał wielokrotnie liczniejsze oddziały sowieckie, niszcząc między innymi 22 czołgi co spowodowało wściekłość naczelnego dowództwa sowieckiego na nieudolność i złe wyszkolenie rosyjskich czołgistów. W agresji na Polskę Sowieci użyli 1617 szybkich czołgów BT- 7 oraz około 400 czołgów BT- 2 i BT- 5. Pancerna przewaga Sowietów nad Polakami we wrześniu 1939 roku była ogromna a przecież nie był to nasz jedyny wróg w tamtym dramatycznym okresie. Na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie z turańskim wrogiem ze wschodu walczyły oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza "Krasne", "Iwieniec" i "Głębokie". Słaba i fatalnie zarządzana przez sanację Polska została rozszarpana przez swoich dwóch największych nieprzyjaciół.
Wiele zła, zbrodni i krzywd zostało popełnionych na narodzie polskim ze strony komunistycznej Rosji. Jednak musimy pamiętać, że my Polacy także nie jesteśmy bez winy. Cokolwiek by sądzić o relacjach polsko-rosyjskich jedno jest pewne. W przeciwieństwie do "naszych braci" Ukraińców we współczesnej putinowskiej Rosji nie brakuje miejsc, gdzie można godnie i w podniosłej atmosferze uczcić naszych rodaków pomordowanych przez ten nieludzki system komunistycznego zniewolenia. Miejsca kaźni i martyrologii narodu polskiego w Federacji Rosyjskiej, na czele z cmentarzem w Katyniu są upamiętnione i prawnie respektowane.
Niestety, obecnie tocząca się wojna rosyjsko-ukraińska, a de facto wojna rosyjsko-amerykańska oraz bezkrytyczne popieranie szowinistycznej Ukrainy przez demoliberalną III RP wiele może zaszkodzić tym miejscom polskiej pamięci. W relacjach bilateralnych każde poważne i szanujące się europejskie państwo stosuję zasadę wzajemności, lecz nie polski okrągłostołowy bantustan. Zasada wzajemności, czyli mówiąc w pewnym uproszczeniu na wrogość odpowiada się wrogością, na podłość odpowiada się podłością a na fałsz i cynizm tym samym. Prezydent Rosji Borys Jelcyn podczas wizyty w Polsce, w 1993 roku przeprosił Polaków za liczne zbrodnie sowieckie na czele z Katyniem. Nawet państwo rosyjskie, uznawane w pewnych rusofobicznych kręgach polityki polskiej za barbarzyńskie i bandyckie potrafiło, mimo pewnych wewnętrznych oporów uporać się z trudną i bolesną przeszłością. Nie dochodzi do tak haniebnych i żenujących scen gdy polskojęzyczny prezydent- Andrzej Duda chcąc upamiętnić bestialsko pomordowanych Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, z rąk ukraińskich siepaczy musi składać wiązankę kwiatów w szczerym polu. Podobnie polskojęzyczny premier- Mateusz Morawiecki wbija prowizoryczny krzyż z patyków, w dawno nieistniejącej wsi Ostrówki na Ukrainie: wsi zmasakrowanej przez bandytów z UPA. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość na prawdę liczy na szczere przeprosiny Ukraińców za dokonane okrutne ludobójstwo na narodzie polskim oraz potępienie banderowskiego, nazistowskiego kultu zbrodniarzy to jest skrajnie nieodpowiedzialne i rażąco naiwne! Znów polityka romantyczna i prometejska PiSu: polityka całkowitego nieliczenia się z polskim interesem narodowym poniosła całkowitą klęskę
Pierwsze strzały w getcie warszawskim oddali Żydzi do Żydów. Mordechai Anilewicz, 23 letni przywódca powstania w getcie został wydany przez własnych ludzi. Lesław Giermański świadek współpracy Żydów z Niemcami
Roman Dmowski
Jeden z ojców odzyskanej niepodległości Polski. Założyciel Komitetu Narodowego Polski.
Komentarze obsługiwane przez CComment